Co brać, a co nie? Co się zmieści, a co rozsadzi plecak od środka? Co jest niezbędne, a co tylko przydatne? Takie wątpliwości pojawiają się ponad dwadzieścia razy dziennie. Spakować się na co najmniej trzy miesiące, aby potem nie przeklinać ciężaru i nie żałować tego, co zostało, to istna kombinacja alpejska. A może nie? Kurcze, przecież udawało mi się przeżyć z dala od cywilizacji z małym bagażem i spać na płaskowyżu Pamiru pod cienkim śpiworem z anilany.
Na starcie kilka założeń.
Pierwsze – pakuję się w plecak 35 litrów i nie przekraczam ciężaru 8 kg (10% masy ciała).
Drugie – nie płacę za transport (to oczywiste) i staram się nie płacić za noclegi. Tam gdzie się da, spróbuję korzystać z miejsc takich jak domy pielgrzyma, w Hiszpanii dużo będzie schronisk, gdzie nocleg kosztuje „co łaska”, dobrowolny datek. W miastach jest zawsze szansa na CouchSurfing czy kąt na jakimś squacie.
Przy okazji! Jeśli znasz jakiś squat na Dolnym Śląsku, w czeskiej Pradze, południowych Niemczech lub środkowej Francji – daj znać!
Trzecie – nie zabieram namiotu, poprzestając na śpiworze i płachcie biwakowej. W razie deszczu szukam schronienia na przystankach, w szopach, ambonach myśliwskich, na placach budowy i wszędzie tam, gdzie znajdę kilka metrów suchego miejsca do rozłożenia się.
Czwarte – jedzenie szykuję sobie sam, na kuchence, odpadają więc wydatki w restauracjach. Europa zachodnia nie jest tania, mam jednak nadzieję, że przynajmniej część jedzenia uda mi się zdobyć za darmo. Jak? Szukając go na targach i buszując na tyłach sklepów, czyli uprawiając tzw. freeganizm, żywienie się tym, co darmowe. Wbrew pozorom to nie grzebanie w kontenerach (choć można i tak), ale także korzystanie z tego, co zbędne czy bliskie daty ważności i wystawione poza sklep lub lokal. O freeganizmie spróbuję napisać jeszcze w drodze.
Dzięki takiemu podejściu koszty spadają do minimum, nie będę też potrzebował zbyt wielu rzeczy. Po długim namyśle, przebieraniu i odkładaniu kolejnych drobiazgów, udało mi się ułożyć listę tego, co pójdzie ze mną do Santiago. Okazało się, że poza mapami i bielizną nie potrzebuję kupować prawie nic.
Czytając ją, możesz odnieść wrażenie, że to co zabieram, to profesjonalny sprzęt, na który nie byłoby stać przeciętnego pielgrzyma. Na szczęście to nieprawda. Część tego wyposażenia mam od dawna, tak jak śpiwór. Buty i odzież przeciwdeszczowa pochodzą z wyprzedaży. Aparat foto kupiony był w czasie podróży po Azji, a sprzęt do niego - dużo wcześniej w Polsce. Większość z tego co mam to po prostu rzeczy trwałe, służące mi od lat, kupowane zgodnie z zasadami o których niedawno pisałem.
Lekki plecak dostałem od producenta jesienią, do testów, we współpracy z forum
NGT. Nowe ubrania zawdzięczam Radkowi (znajomemu z NGT) oraz Kasi Nizinkiewicz, właścicielce szczecińskiej firmy
KWARK. Zwłaszcza to ostatnie sprawiło mi wiele radości. Poprosiłem Kasię o pomoc, wspominając o górskich planach na lato, tymczasem przesyłka od KWARKa zjawiła się dużo wcześniej. Bardzo się ucieszyłem, bo są to rzeczy z najwyższej półki i powinny przeżyć nie tylko drogę do Santiago, ale i wiele kolejnych wypraw.
Ostatnim elementem przygotowań będzie serwis obiektywów, poobijanych w drodze przez Azję. Na ostateczną wycenę jeszcze czekam, ale już wiem, że będzie bolało.
Bagaż na Camino de Santiago
3 miesiące na dwóch metrach kwadratowych :)
Oto kompletna lista wyposażenia na kilkumiesięczną wędrówkę. Brzmi skromnie czy przeciwnie – jest zbyt długa? Może czegoś brakuje? Będę wdzięczny za ewentualne uwagi, zwłaszcza od osób, które przygodę Santiago już przeżyły.
Bagaż i spanie:
plecak – HiMountain Tawoche 35 L, dedykowany do wspinaczki i turystyki „light&fast”, lekki i wygodny
śpiwór – Yeti GT 400, puchowy, lekki i ciepły, komfort do 0°C.
płachta biwakowa – Quechua, nieprzemakalna, do ochrony śpiwora zamiast namiotu
karimata – zwykła pianka 190 × 40 cm, ok. 1 cm grubości
nylonowy materiał ze starego namiotu, ok. 250 × 100 cm, pod karimatę, gdy będę spał na ziemi
Ubrania:
buty – miejski model Salomonów, używam ich od 5 lat, lekkie i miękkie
sandały – Tribord (Decathlon), piankowe, bardzo lekkie
koszulka 1 – Kwark Cypr, 100% lnu. Bardzo lekka, oddycha i chroni przed słońcem, powinna dobrze znieść letnie upały (
o lnianych ubraniach kilka słów tutaj)
koszulka 2 - Kwark, koszulka z cienkiego materiału Power Stretch + cordura, już nieprodukowanego, ale wciąż dostępnego u Kwarka; dość cienka, ale cieplejsza i bardziej wytrzymała niż len
koszula (długi rękaw) – Silkbody Long Sleewe Crew, mieszanka jedwab/wełna/bawełna, na chłodniejsze dni (dziękuję Radziq!)
bluza 1 – Kwark, bluza golf + długie rękawy zakończone łapkami (niemal identyczna z
tym modelem). Bardzo ciepła i mało przewiewna, idealna do marszu w chłodny dzień
bluza 2 - Beri Kazalnica, z Technopile Stretch, jako druga warstwa na zimne dni; jest już tak znoszona, że pewnie zostawię ją na Camino
legginsy - Craft Zero Extreme Underpants
spodnie - Quechua Forclaz 900 (
recenzja na stronie NGT)
kurtka przeciwdeszczowa – North Face Venture, cienki i lekki laminat HyVent, zwija się do własnej kieszeni
spodnie przeciwdeszczowe - Mountain Equipment Rainfall Pant, cienkie i lekkie, podobnie jak kurtka
majtki – 3 pary, bawełniane
skarpety cienkie (noszę 2 pary skarpet by unikać obtarć) - Expansive Bike z włókna Coolmax - 2 pary; Expansive Bamboo, mój eksperyment z włóknem bambusowym - 1 para
skarpety grube – Bridgedale Trail - 2 pary, nieznany model bawełna/poliester - 2 pary
rękawiczki
czapka – Regatta X-ert z cienkiego stretchu, ciepła i bardzo lekka
bandamka - Polartec Power Dry, kawałek materiału odzyskany ze starej koszulki
Gotowanie:
palnik – MSR Pocket Rocket
gaz – Primus, 450 g
zapalniczka – 2 szt.
menażka – Primus Eta Power, 1,4 l, bardzo dobrze współpracuje z palnikiem MSR-a
chwytak do menażki
łyżka plastikowa
mały nóż kuchenny
butelka na wodę 1,5 L
osłona przeciwwietrzna do palnika, ze starej maty
Higiena:
szczoteczka i pasta do zębów – Ajona, koncentrat 25 ml wystarczy na kilka miesięcy
mydło – do mycia i prania
maszynka do golenia
pomadka z filtrem UV
obcinacz do paznokci
papier toaletowy
lekka chusta 1 x 1,5 m zamiast ręcznika
krem przeciwsłoneczny - pojawi się pewnie za 2 miesiące
Nawigacja:
mapy – turystyczne i drogowe na odcinek Warszawa – Bawaria, 9 szt., kolejne będę kupować w drodze
kompas – Silva 9, mały i precyzyjny, używam od lat
Fotografia:
aparat – Canon EOS 550D, dobry, amatorski korpus, z opcją filmowania
obiektywy – 3 szt. (10-20 mm, 18-55 mm, 70-200 mm), ciężki zestaw, ale zamierzam robić dużo zdjęć
zapasowa bateria do aparatu
ładowarka
karty pamięci SD – 32GB + 8GB
pokrowiec – Lowepro Off Trail 1, noszony na brzuchu, dzięki niemu aparat może być zawsze pod ręką
statyw - Hama Star 42, jak na swoje wymiary dość lekki i niedrogi
Dokumenty:
saszetka - HiMountain Arm Bag, noszona pod ubraniem
dowód osobisty
karta płatnicza
paszport pielgrzyma
Drobiazgi:
zatyczki do uszu - niezbędne w schroniskach
agrafki – 5 szt.
igła i nitka
sznurek do bielizny- 6m
czołówka- Petzl Tikka 2
akumulatorki do czołówki - 3 komplety po 3 sztuki wystarczą na kilka miesięcy
notes i długopis
szara taśma klejąca do napraw sprzętu i ubrań – 3 m
lekka kamizelka odblaskowa, do noszenia gdy będę maszerował drogą
mała muszla pielgrzyma, to oczywiste :)
Apteczka:
plastry
gaza – 5 kawałków
bandaż elastyczny
folia NRC
rękawiczki gumowe
maseczka do sztucznego oddychania
pęseta
paracetamol – przeciwbólowy
nifuroksazyd – przeciw zatruciom
płyn do odkażania - olejek drzewa herbacianego, 5 ml
Elektronika:
komputer – Acer eMachines 350M; zastanawiałem się czy brać go ze sobą (w końcu to dodatkowy 1 kg na plecach), ale prowadzenie notatek i kontakt ze światem, przez 3 miesiące będą, mimo wszystko, konieczne
zasilacz
dysk zewn. 500GB - jako magazyn na zdjęcia
czytnik kart pamięci
telefon + ładowarka