Geoblog.pl    lukaszs    Podróże    Pieszo przez Europę    Pierwsze dni
Zwiń mapę
2013
16
kwi

Pierwsze dni

 
Polska
Polska, Gąbin
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 88 km
 
Tydzień temu wyruszyłem z Warszawy i przez ten czas droga obdarzyła mnie niemal wszystkim tym, co powinien przeżyć pielgrzym na szlaku.

Stopy zaczęły bolec już pierwszego popołudnia wędrówki, w chwili, gdy doszedłem na warszawski Żoliborz. Za granicą Warszawy pojawiają się konkretne odciski, nie wiadomo jak, skoro buty powinny być już perfekcyjnie rozchodzone.

W Puszczy Kampinoskiej zima trzyma się jeszcze dobrze, główne szlaki pokryte zaspami i chwilami wygodniej było iść między drzewami, gdzie śniegu już nie było, niż głównymi ścieżkami, gdzie leżał nawiany. Po godzinie wędrówki, już w ciemnościach, miałem przemoczone buty. To jednak nic w porównaniu z tym, co szykował dzień następny. Szedłem szlakami przez środek parku narodowego, omijając duże bagna. Ścieżki, hm…, były ścieżkami tylko z nazwy, było to głównie wielkie błoto, chwilami skakałem po wystających z wody korzeniach i pniach, a woda przelewała się z jednej strony szlaku na drugą. Gdy udało mi się przejść rozlewisko, zaczynało się błoto, gdy kończyło błoto, pojawiały zaspy. I tak w kółko. Woda wlała mi się do każdego buta po trzy razy. Już w kompletnej ciemności doczołgałem się do północnego skraju Puszczy i schowałem pod wiatą.

Rano pokazało się słońce, choć było tylko trochę cieplej. Szedłem lewym brzegiem Wisły przez wsie, na północ od Sochaczewa. Buty wyschły i nie musiałem już iść w sandałach, ale długi odcinek asfaltem dał mi mocno w kość. I to dosłownie. Gdzieś na wysokości Wyszogrodu poczułem, że każdy krok zaczyna sprawiać ból. Zewnętrzny łuk lewej stopy i kostka były jakby obite, prawa dołączyła do nich nazajutrz rano. Szedłem dwa razy wolniej, małymi kroczkami, co chwilę odpoczywając. Rozglądałem się za jakimś dachem nad głową, ale jak na złość, nad Wisłą usadowiły się tylko domki letniskowe z tabliczkami „Pilnuje agencja ochrony…”. Wyglądało na to, że spędzę noc w krzakach, gdy o zmierzchu znalazłem niespodziewanie pustą stodołę. Była pełna starych maszyn i śmieci, z jednej strony zarzucona sianem. W pobliskim domu poprosiłem o wodę i zasnąłem twardo na prawie 11 godzin.

Kolejny dzień to znów asfalt. Po trzech godzinach ostatecznie opuściłem Wisłę i skręciłem dokładnie na zachód. Szedłem coraz wolniej, coraz częściej odpoczywając. Już w nocy dowlokłem się do Gąbina. Tu obecnie jestem i robię pół dnia odpoczynku.

Jest ciężko. Martwią mnie trochę moje nogi i wolniejsze niż zakładałem tempo. Także bagaż, choć w założeniu lekki, po spakowaniu jedzenia nie jest idealny, choć na razie nie mogę narzekać. Widzę, że ten pierwszy tydzień to niełatwy początek, czas wątpliwości i konfrontacji ze słabościami ciała.

A spotkani ludzie? Tu też jest o czym pisać. Po opuszczeniu Puszczy Kampinoskiej wstąpiłem do kościoła we wsi Nowiny. Chciałem poprosić tylko o pieczątkę w moim credencialu, paszporcie pielgrzyma i iść dalej. Do tamtejszego proboszcza przyjechała jednak jego rodzina, a gdy usłyszeli dokąd idę, od razu poprosili, abym się zatrzymał. Dostałem drugie śniadanie, porozmawialiśmy prawie godzinę o pielgrzymowaniu, górach i samym Santiago, w którym ksiądz kiedyś zawitał. Na pożegnanie dostałem zapas jedzenia na drogę, w tym pyszny domowy chleb. Zajadałem się nim przez kolejną dobę.

Ale nie zawsze tak bywa. Nazajutrz, gdy szukałem studni z wodą i kolejnego miejsca na noc, jakiś mężczyzna, zaalarmowany przez psy, kazał mi znikać ze swojego sąsiedztwa. Nie miałem do niego żalu, widząc takiego typa jak ja, tez pewnie byłbym podejrzliwy.

Ludzie serdeczni i mniej serdeczni. Błoto, deszcz i słońce. Odciski, obolałe nogi i plecy. Chwile zwątpienia i radości. Wszystko to, co zazwyczaj towarzyszy pielgrzymce. Powinienem doświadczyć jeszcze głodu i pragnienia na szlaku, ale podejrzewam, że i do tego też dojdzie. Uciekam na zachód. Do usłyszenia, mam nadzieję, gdzieś z Gniezna!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
BPE
BPE - 2013-04-16 11:39
Już jest ciekawie......powodzenia i samych miłych ludzi w drodze :-)))
 
zula
zula - 2013-04-16 16:22
Właściwie tym razem nie wiem jaki dodać komentarz.
Wiem co to ból nog i odciski , zmęczenie i "ciężar chlebaczka"...pięlgrzymowałam na Jasną Górę lecz razem z grupą!.
Jest ciężko lecz myślę ,że najgorsze poza Tobą.
Kiedy planujesz Gniezno?
 
mamaMa
mamaMa - 2013-04-17 07:18
Dla Polaków i nie tylko okazja do przeżycia własnej religii, czyli gość w dom, Bóg w dom i...dobrze, że są pielgrzymi, którzy takie okazje stwarzają:-)
 
lukaszs
lukaszs - 2013-04-17 11:01
Planuję być w Gnieźnie za 3 dni, tj. około 19-20 kwietnia.
 
 
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 32 wpisy32 133 komentarze133 162 zdjęcia162 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
28.03.2013 - 04.08.2013